Ale zanim zima przyjdzie jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia,
W sobotę wykopałem marchew, pietruszkę i buraki i przygotowałem grządki na wiosnę, na początku nawiozłem zgrabionych wcześniej liści, popiołu z kominka (liście zakwaszają glebę a węgiel drzewny ją odkwasza ) i moją tegoroczną tajną broń czyli kurzak. Grzęda dla kur wybudowana według pomysłu zaprezentowanego we wpisie "Pomysł na gospodarstwo" w części "Budowa kurnika" spisuje się rewelacyjnie, sprząta się ją (pozyskując kurzak) w bardzo prosty sposób po prostu ściągam nawóz za pomocą gracki do wiadra. 30% dotychczasowego warzywniaka już przekopałem, reszta czeka aż kury naprodukują nową porcje nawozu.
Kolejną rzeczą która mnie teraz absorbuje jest karczowanie starego sadu, przygotowuje miejsce na wybieg dla kurzej młodzieży i przy okazji drewno na następną zimę :)
Ale dzisiejszy wpis ma być nie o przekopywaniu czy karczowaniu tylko o alkoholu :)
W tym roku postanowiłem przygotować trochę różnego rodzaju win i nalewek.
Wszystko zaczęło się niewinnie od przygotowania w 3 litrowym słoju nalewki z czarnej porzeczki,
później nastawiłem jeszcze nalewkę z wiśni a później....
Ale po kolei, od początku.
Nalewka z czarnej porzeczki.
Ja robię bardzo delikatne nalewki ponieważ Beata nie lubi mocnego alkoholu.
Obie nalewki robię wg tego samego przepisu (właściwie można by tak przygotować nalewkę z każdego owocu jaki mamy pod ręką ).
Do słoja 3l wsypuje 1,5 - 2kg przygotowanych owoców (z wiśni usunąć pestki) zasypuje 0,5kg cukru i odstawiam na kilka dni do ciemnego pomieszczenia (spiżarni) aby owoce puściły sok.
Na koniec dolewam wódki do pełna i zostawiam na minimum dwa miesiące. Po dwóch miesiącach można przelać nalewkę do butelek i odstawić aby nabrała mocy, z owoców można zrobić ciasto :)
Właściwy smak nalewka osiąga pół roku po przygotowaniu.
Pół roku czekania na sprawdzenie smaku to zdecydowanie za długo, zwłaszcza że nalewki z czarnej porzeczki jeszcze nigdy nie piłem, więc przy pierwszej nadarzającej się okazji wyciągnąłem nalewkę do degustacji i już wiem że będę ją robił częściej :)
Z takiego 3l słoja wychodzi prawie 2,5l nalewki.
W następnym roku spróbuje w ramach eksperymentu zamiast wódki użyć rozcieńczonego bimbru, tylko na razie nie mam pomysłu skąd wziąć dobry bimber - może sam zacznę produkować :)
Jak już nastawiłem nalewki to idąc za ciosem postanowiłem zrobić wino z winogron.
Do przygotowania wina użyłem drożdży winiarskich, 10kg umytych owoców, 5l wody (butelkowanej) i 3,5kg cukru
Drożdże przygotowałem wg. instrukcji z opakowania (nastawiłem tzw. "matkę drożdżową" zajmuje to 2-3dni).
Owoce dokładnie zmiażdżyłem, umieściłem je w gąsiorze i zalałem 3l wody. Resztę wody podgrzałem, rozpuściłem w niej 1,5kg cukru i wlałem do gąsiora.
Gąsior zatkałem "tamponem" z waty, gdy drożdże były gotowe to dodałem je do reszty składników.
Po tygodniu dodałem kilogram cukru, wymieszałem i zatkałem gąsior korkiem z rurką fermentacyjną (jak na zdjęciu). Gdy po kilku tygodniach wino przestało fermentować, za pomocą rurki, spuściłem całą ciecz do innego naczynia. Z gąsiora usunąłem pozostałości po winogronach i wlałem z powrotem przecedzone wino, dodałem resztę cukru i zatkałem rurką fermentacyjną.
Teraz wino się klaruje, osad opada na dno. Gdy opadnie (3-4cm na dnie) to delikatnie spuszczamy wino z nad osadu a osad wylewamy. Klarowanie trzeba zazwyczaj powtarzać dwa razy. Za drugim razem przelewamy już do butelek i wynosimy do piwniczki :)
Karczując dziki sad odkryłem taki wielki krzak dzikiej róży.
Słyszałem, że wino z dzikiej róży jest bardzo dobre ale sam nigdy nie miałem okazji go spróbować a ponieważ w tym roku bawię się w produkcje alkoholu to stwierdziłem że sam zrobię takie wino i spróbuje czy na prawdę jest takie dobre.
Okazało się to trudniejsze niż myślałem, zerwanie 3kg owoców zajęło mi godzinę a moja ręka wygląda jak drapak dla kota :)
Później się okazało, że zrywanie poszło w miarę sprawnie w porównaniu z przygotowaniem owoców do nastawienia wina ale o tym w następnym wpisie.
Dzika różą to bardzo dobra podstawa pod wino. Robiłem w poprzednim sezonie i wyszło bardzo dobre. Smak oceniłbym na wyrazisty i głęboki. Większość osób które częstowałem była zadowolona. Polecam zbiór robić jak najpóźniej, wtedy męczarnie ze zbieraniem owoców są trochę krótsze bo owoce łatwiej zrywać z krzaków (ja robiłem to z końcem listopada). Moja dzika róża czeka na oberwanie jako ostatnia w kolejce.
OdpowiedzUsuńHmm wydawało mi się że za późno zabrałem się za zbieranie, bo większość owoców była już strasznie miękka (ja wybierałem te twardsze które mi się nie w rękach nie gniotły) ale jak piszesz że później zbierasz to wnioskuje że tę miękkie też się nadają??
UsuńJa w tym roku też zaszalałam z nalewkami! Po raz pierwsz w zyciu cos takiego robiłam, ale zamarzyło mi sie w zimowe wieczory przy kominku rozkoszowac się taką nalewka, no i to przeciez zdrowotne jest!
OdpowiedzUsuńZrobiłam więc nalewkę z aronii, z dzikiej róży i z pigwy, która dostałam od sasiadki.
Dzika różę zrywałam w skórzanych rekawicach, więc ocaliłam ręce. Wszystkie oczywiście dojrzewaja wmojej małej spiżarence. Ciekawa jestem efektu?
Kierowałem się tą samą motywacją: rozgrzewający trunek w miłym towarzystwie przy kominku na długie zimowe wieczory :)
UsuńWczoraj degustowałem wino z winogron i mimo że jeszcze powinno poleżeć to już jestem bardzo zadowolony z efektu :)
Winko robiłam dawno kiedyś, gdy alkohol był na kartki, pędziło się też wtedy okowitę, nawet w bloku. Teraz robię nalewki, udają się z wszystkich owoców ale najlepiej lubię z wiśni, malin i pigwy. Dodaję też miód chociaż on zmętnia naleweczkę ale dodaje jej charakteru i mam nadzieję zdrowotności.
OdpowiedzUsuńPomysł aby użyć miodu jest bardzo dobry, na pewno skorzystam w następnym roku.
Usuń