niedziela, 1 maja 2016

Powrót po zimie...

Powrót wiosny spowodował powrót chęci do pisania.
A więc uroczyście ogłaszam reaktywacje bloga :)
Zanim zacznę opisywać aktualne rzeczy muszę opisać kilka zaległych spraw o których obiecywałem napisać już dawno.
Najważniejsza sprawa to eksperyment z wykluwaniem kurcząt we własnoręcznie skonstruowanym inkubatorze.
O budowie inkubatora będzie oddzielny wpis dziś tylko podsumowanie eksperymentu.





Do inkubatora włożyłem 27 jaj  i rozpocząłem inkubacje.
Po dziesięciu dniach prześwietliłem jajka i odrzuciłem 8 jaj w których nie zaobserwowałem czerwonych żyłek (najprawdopodobniej nie były zapłodnione).
Po tygodniu jeszcze raz prześwietliłem jaja i większość zarodków rozwijała się prawidłowo, widziałem jak się ruszają w jajach.
Wszystko szło tak jak potrzeba ale w ostatniej fazie coś poszło nie tak, po 21 dniach wykluło się tylko pięć piskląt z czego jeden miał zdeformowane nogi i zdechł następnego dnia.




Tak kurczęta wyglądały trzy dni po inkubacji. Teraz po miesiącu są tak duże że ta skrzynka zrobiła się dla nich za mała :)
Eksperyment zamierzam w tym roku jeszcze powtórzyć ale dopiero jak dowiem się gdzie popełniłem błąd.

Na koniec jeden z naszych tulipanów który rośnie w oryginalnym miejscu :)



Jak wam się podoba taka doniczka?

środa, 6 stycznia 2016

Śmierć w kurniku.


Dawno nie było nowego wpisu na blogu ale to nie dlatego że nic się u nas nie działo, wręcz przeciwnie działo się dużo i co gorsza nie tylko pozytywne rzeczy.
Ale zaczniemy od początku korzystając z ciepłego grudnia podgoniłem wszystkie prace ogrodowe (no prawie wszystkie o czym za chwile) ponieważ kury zdążyły już "naprodukować" dużo nawozu, a z kominka miałem stałe dostawy popiołu drzewnego, postanowiłem nawozić warzywnik i przekopać go aby był już gotowy na wiosnę. Z drugiej strony ponieważ grudzień był tak ciepły (i nie spodziewałem się szybkiej zmiany pogody) nie przygotowałem roślin na mrozy które zaskoczyły mnie na sam koniec roku. Okryłem je po świętach włókninom i mam nadzieje że nic im nie będzie.  




Koniec roku 2015 był najgorszym czasem dla mojej eksperymentalnej hodowli kur.
Gdy wieczorem jak zawsze poszedłem zamknąć wejście do kurnika odkryłem że się spóźniłem, jakiś drapieżnik wykorzystał fakt że wszystkie kury śpią już w kurniku a wejście jest otwarte i zrobił pogrom.
Znalazłem zaduszonych siedem kur i moją dumę - koguta.




Zginęły trzy z pięciu dorosłych kur które składały regularnie jaja. Pogrom ten bardzo pokrzyżował mi plany dalszej rozbudowy mojego stada za pomocą samodzielnej inkubacji kurcząt wczesną wiosną. Teraz będę musiał  zakupić jaja do inkubacji albo szybko odtworzyć poprzedni stan stada aby mieć własne zapłodnione jaja.
Mrozy dają się we znaki kurom (i mnie), mimo ze przyłożyłem się do budowy kurnika to i tak temperatura w nim spada poniżej zera, co oprócz dyskomfortu kur powoduje również zamarzanie wody i gotowanego jedzenia, dlatego muszę wodę i jedzenie wydzielać im w małych ilościach żeby zdążyły zjeść zanim zamarznie. Mam nadzieje że te mrozy mamy już za sobą i kury trochę odetchną w cieplejszym kurniku.

Pozostałe zwierzęta mróz znoszą w dużo lepszych warunkach, Kicia całe dnie i noce spędza w domu wychodzi tylko na krótkie spacery a Borys mimo że jest przystosowany do takich temperatur to noce spędza w ganku rozciągnięty na fotelu :)

środa, 18 listopada 2015

Kurza dieta.

Dziś napisze (a właściwie pokaże) czym odżywiają się moje kury.
Ponieważ zaplanowałem stworzyć kurzy raj docelowo dla 50 kur o czym pisałem we wpisach "Grzebalisko - królestwo kur" i "Pomysł na gospodarstwo" to i dieta musi być na najwyższym poziomie.
We wpisie "Nowi mieszkańcy" pisałem że na początek kupiłem 22 kury i jednego koguta rasy Leghorn, 5 kur które znoszą już jaja i 17 które zaczną się nieść wczesną wiosną ale hodowla się trochę skurczyła jedna młoda kura zdechła (od początku mi się nie podobała była mniejsza niż reszta i dziwnie nastroszona) i pięć sprzedałem. Na wiosnę zamierzam powiększyć stado o własne kurczęta ale o budowie inkubatora i samym pierwszym kluciu napisze w trakcie.




Obecnie kury mogą korzystać z całej "rolnej" części działki więc same sobie znajdują większość pożywienia,
dodatkowo cały czas w kurniku mają do dyspozycji wodę i pszenice z kukurydzą. Oprócz tego raz w tygodniu gotuje im coś extra.






Używam wszystkich warzyw i owoców jakie mam w ogrodzie, dodatkowo wszystkie resztki, obierki itd...
Kury zieleniny na razie mają pod dostatkiem ale gotuje im pokrojoną pokrzywę, liście buraków, mleczu.




Pokruszone skorupki są doskonałym źródłem wapnia. Czerstwe pieczywo jest bardzo tanie ale należy go stosować jako dodatek w umiarkowanych ilościach.






Oczywiście przy wszystkich pracach mam chętnych pomocników :)




Do gotowanej karmy dodaje pęczak lub kasze jęczmienną aby kury chętniej ją zjadły :)








Gotowa karma może nie wygląda zbyt estetycznie ale kurom smakuje a to jest chyba najważniejsze.
Widoczna na zdjęciu  prowizoryczna konstrukcja uniemożliwia kurom łażenie po pokarmie i rozgrzebywanie go.






Oprócz pokarmu gotowanego podaje moim kurom surowe warzywa i owoce drobno rozdrobnione za pomocą miksera według własnego pomysłu.

W czasie jesieni jest pod dostatkiem pokarmu dla kur, w czasie zimy będę musiał więcej wysiłku włożyć w wymyśleniem pokarmu dla kur aby nie musiały żyć na samej pszenicy i gotowanych ziemniakach. W tym roku nie jestem do zimy przygotowany (dlatego min. sprzedałem część kur) udało mi się tylko ususzyć wystarczającą ilość pokrzywy i zrobić jedną beczkę kiszonki, na następną bardziej się postaram. Na pewno wsadzę dużo buraków i kapusty, na zimę będzie w sam raz. Mam całą zimę aby się nad tym zastanowić.




poniedziałek, 9 listopada 2015

Będzie wino i nie tylko...

Będzie wino to i zima będzie trochę przyjemniejsza :)
Ale zanim zima przyjdzie jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia,
W sobotę wykopałem marchew, pietruszkę i buraki i przygotowałem grządki na wiosnę, na początku nawiozłem zgrabionych wcześniej liści, popiołu z  kominka (liście zakwaszają glebę a węgiel drzewny ją odkwasza ) i moją tegoroczną tajną broń czyli kurzak. Grzęda dla kur wybudowana według pomysłu zaprezentowanego we wpisie "Pomysł na gospodarstwo" w części "Budowa kurnika" spisuje się rewelacyjnie, sprząta się ją (pozyskując kurzak) w bardzo prosty sposób po prostu ściągam nawóz za pomocą gracki do wiadra. 30% dotychczasowego warzywniaka już przekopałem, reszta czeka aż kury naprodukują nową porcje nawozu.
Kolejną rzeczą która mnie teraz absorbuje jest karczowanie starego sadu, przygotowuje miejsce na wybieg dla kurzej młodzieży i przy okazji drewno na następną zimę :)

Ale dzisiejszy wpis ma być nie o przekopywaniu czy karczowaniu tylko o alkoholu :)
W tym roku postanowiłem przygotować trochę różnego rodzaju win i nalewek.
Wszystko zaczęło się niewinnie od przygotowania w 3 litrowym słoju nalewki z czarnej porzeczki,
później nastawiłem jeszcze nalewkę z wiśni a później....
Ale po kolei, od początku.



czwartek, 29 października 2015

Grzebalisko - królestwo kur

Wymyśliłem sobie że jajka od moich kur muszą być lepszej jakości niż te dostępne na rynku jaja ekologiczne.
W tym celu postanowiłem zapewnić im bardzo dobre warunki (kurzy raj) zróżnicowaną dietę z dużą ilością zieleniny (napisze o tym następny wpis) i ogromny wybieg z którego będą mogły korzystać kiedy im przyjdzie na to ochota :)
Należy pamiętać, (jak podaje pani Z. Dubiska w książce "Chów kur") że na jedną kurę trzeba wygospodarować min 10m2 powierzchni wybiegu, ja postanowiłem zapewnić moim kurą dużo więcej przestrzeni.
Obecnie mogą korzystać z całej "rolnej" części działki ale na wiosnę i latem robiły by za dużo szkód w warzywniku i będą miały wtedy do dyspozycji "tylko" grzebalisko.

Przed przystąpieniem do ogradzania musiałem najpierw posprzątać i wykarczować teren (przez dekadę ręka ludzka nie ingerowała w ten kawałek działki). 



Powyższe zdjęcie przedstawia już w miarę ogarnięty teren. Wybieg został usytuowany za stodołą w której kryje się kurnik (o budowie kurnika pisałem we wpisie "Pomysł na gospodarstwo").

niedziela, 25 października 2015

Koniec lata.

Mimo że astronomiczne lato skończyło się miesiąc temu pogoda długo nas rozpieszczała i jesień nie mogła się  u nas długo rozgościć, ale w końcu jej się to udało.
Lato to zdecydowanie moja ulubiona pora roku, ale nie ma się co obrażać że się w końcu poddało i na dobre zagościła jesień (za którą trzymam kciuki aby nie dała się za szybko wypchnąć zimie).

Tydzień temu na cotygodniowym rodzinnym spacerze robiłem zdjęcia, dziś na nie patrząc nie mogę uwierzyć jak szybko może się zmienić pora roku.




sobota, 17 października 2015

Pierwsze jajko.

Wczoraj był ważny dzień związany z naszą kurzą hodowlą...
Na reszcie się doczekaliśmy, musieliśmy czekać aż pięć dni, odkąd kury są z nami, na pierwsze jajko.
Zaczęliśmy się już niepokoić że to tak długo trwa ale podobno to całkiem normalne, kury muszą się zaaklimatyzować w nowym miejscu i trwa to właśnie ok. tygodnia.




Pierwsze jajko a właściwie to jajeczko bo było strasznie małe zostało złożone w gnieździe co jest o tyle ważne że wszystkie elementy kurnika zostały już przez kury sprawdzone i zaakceptowane :)



Jajko było bardzo małe ale ponieważ jest to pierwszy produkt wyprodukowany w naszej hodowli cieszyliśmy się z niego bardzo i nie zamienilibyśmy go na żadne inne :)