sobota, 19 września 2015

Trudne początki.


Powszechnie wiadomo początki są najtrudniejsze a później jest już tylko trudniej :)
Do naszego zdewastowanego gospodarstwa wprowadziliśmy się we wrześniu i od razu zabraliśmy się za doprowadzanie domu do względnego ładu. Ponieważ od sześciu lat nikt tam nie mieszkał roboty było ponad miarę a czasu do zimy niewiele.
Musieliśmy się zmierzyć np. z przeciekającym dachem, nieszczelnymi oknami i rozsadzonymi przez mróz grzejnikami. Wszystkie sprzęty AGD i RTF można było co najwyżej na złom wywieść, zdecydowaliśmy się zostawić tylko kuchnie gazową bo jako jedyna "działała" (na kupno wszystkich sprzętów nie wystarczyło pieniędzy) ale wymieniliśmy ją najszybciej jak się dało bo jej użytkowanie groziło katastrofą.
Gdy uporaliśmy się ze sprzątaniem rzeczy po Beaty dziadkach i bałaganu i zniszczeń powstałych prze sześć lat odświeżyliśmy wszystkie pomieszczenia które zamierzaliśmy na początku używać za pomocą białej farby (bo jest najtańsza) do pomalowania kuchni i pokoju użyliśmy farbki/pigmentu który dolewa się do białej farby aby nadać jej kolor.
Do umeblowania mieszkania użyliśmy część mebli które zostały po dziadkach, część ja przywiozłem, część Beata. Efekt końcowy był "oryginalny", styl czysto paczworkowy :)

Przygotowanie do pierwszej zimy.

Przy pierwszych oględzinach zauważyłem że do zimy trzeba będzie się solidnie przygotować, samo kupno opału i nacięcia drzewa nie wystarczy.
Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to popękane grzejniki i okna w bardzo złym stanie.
Grzejniki do wymiany były trzy, jeden żeliwny grzejnik udało mi się "skombinować" a dwa stalowe płytowe musiałem kupić. Okna były w fatalnym stanie ale na wymianę nie mogliśmy sobie pozwolić więc za pomocą ogromnej ilości uszczelek, silikonu i pianki montażowej zacząłem je łatać. Efekt wizualny pozostawiał wiele do życzenia ale przynajmniej nie wiało. W dwóch pokojach zlikwidowałem po jednym oknie (w każdym pokoju były po dwa okna, obecnie tylko w salonie) jedno okno wychodziło na północ, drugie na zachód więc i światła przez nie za dużo nie wpadało a pokoje były nie ustawne.
Przy naprawie dachu (w kilku miejscach przeciekał :P ) zauważyłem bardzo poważny problem, strop nad mieszkaniem był niczym nieocieplony, a na poddaszu panowała w przybliżeniu temperatura zewnętrzna.






Ponieważ i tak na razie strychu nie planowaliśmy używać do niczego poszedłem po najprostszej i najtańszej linii oporu. Kupiłem na allegro najtańszą wełnę mineralną 15cm i rozłożyłem na stropie.
Byłem przekonany że po takich przygotowaniach w domu będzie miło i przytulnie.
Niestety z nadejściem zimy szybko się przekonałem że tak miło to nie będzie :(
Mimo palenia o rana do wieczora w centralnym w domu było max 20st  C a w nocy temperatura gwałtownie spadała, rano wcale się nie chciało wychodzić spod kołdry a Beata spała w dresach :)
Ale pierwszą zimie w naszym nowym domu jakoś przeżyliśmy :) do drugiej postanowiłem się lepiej przygotować.

Przygotowanie do drugiej zimy.

Po pierwszej zimie wiedziałem że muszę się bardziej postarać aby w naszym gniazdku było przytulnie.
Największym zdiagnozowanym problemem były okna więc już na wiosnę postanowiłem się tym problemem zająć. Do wymiany zakwalifikowałem wszystkie okna oprócz dwóch okien balkonowych które były w bardzo dobrym stanie (miałem też plan na nie). Do wymiany były więc cztery okna,ekipa poradziła sobie z nimi w ciągu niecałego dnia (demontaż starych i montaż nowych).
Okna balkonowe wychodzą na południową stronę więc latem słońce mocno świeci co bywa sporym problemem, dodatkowo są to okna drewniane nie pierwszej młodości więc będą odbiegać od reszty wymienionych okien pod względem izolacyjności cieplnej, postanowiłem za jednym zamachem rozwiązać oba te problemy i zamontowałem żaluzje zewnętrzne (takie z profili aluminiowych wypełnionych pianką).
Latem można przysłonić okno a zimą i tak jest prawie cały dzień ciemną więc zasłonięte okno ma na pewno dużo lepszą izolacyjność (takie trochę nowsze okiennice mi wyszły).
Ponieważ i tak musiałem się zająć zniszczoną elewacją zewnętrzną budynku to przy tej okazji postanowiłem położyć styropian grubości 10cm. Okazało się to zajęciem niezbyt skomplikowanym ale czasochłonnym dla laika takiego jak ja. Planowałem co roku ocieplić jedną ścianę ale planu nie udało się zrealizować, do tej pory ociepliłem tylko jedną ścianę, tą od strony drogi :)  
Pieniędzy starczyło jeszcze na położenie drugiej warstwy wełny mineralnej na 1/4stropu (do tej pory tak zostało).
Drugiej zimy już nie marzliśmy, na reszcie mogliśmy pomyśleć o czymś innym...  





 Przygotowanie do trzeciej zimy.
 
Ponieważ już nie musieliśmy przygotowywać się do zimy to skupiliśmy się na wnętrzach, postanowiliśmy przeprowadzić prawdziwy remont, pierwszy był robiony na szybko za pomocą najtańszych materiałów od początku był planowany jako prowizorka.Remont miał też objąć trzeci pokój który był nie ruszany i był wykorzystywany jako graciarnia a miał zostać przerobiony na sypialnie.
W ramach remontu jako jedyne przygotowanie do zimy można zaliczyć budowę kominka który ma być używany w okresach przejściowych (pożną jesień/ wczesna wiosna) do ogrzewania mieszkania.
Ale o kominku  będzie innym razem.

Zacząłem od remontu graciarni/sypialni.
Prace obejmowały wygładzenie i pomalowanie ścian i sufitu, wymiana okien i doprowadzenie drewnianego okna do ładu (to się akurat udało zrealizować tylko w połowie ponieważ w między czasie zmieniłem koncepcje i tej nowej jeszcze nie zrealizowałem)
Graciarnia przed remontem wyglądała tak:






Gdy skończyłem remont, wszystko powysychało, zacząłem od razu remontować dwa następne pokoje co nie do końca było mądre ponieważ do graciarni musiałem zmieścić wszystko z trzech pokoi i musieliśmy jeszcze w nim przez miesiąc mieszkać.
Wyglądało to mniej więcej tak:


  

A tak sypialnia wygląda po remoncie:








 

Na zdjęciach widać jeszcze kilka nieskończonych rzeczy np. na pierwszym  nieobrobiony kanał ciepłego powietrza z kominka czy na drugim niedokończone okno (na początku miało być pomalowane na biało ale zmieniłem koncepcje i będzie wyglądać tak jak w salonie).



 Kot oczywiście najwięcej czasu spędza w sypialni :)

Remont pokoju dziecięcego obejmował taki sam zakres prac jak w sypialni. Niestety zdjęcia z przed remontu gdzieś zaginęły, teraz ten pokój wygląda tak:




 Więcej zdjęć wrzucę jak syn zrobi w pokoju porządek :)

Największy zakres prac miałem do zrobienia w salonie, oprócz wygładzenie i pomalowanie ścian i sufitu obejmował także skucie tynku ze ściany balkonowej, wyczyszczenie i zaimpregnowanie cegieł oraz budowę kominka.
Poniżej kilka zdjęć z przed i w trakcie remontu:








Wyczyszczenie tej ściany było jak do tej pory najtrudniejszym zadaniem z jakim przyszło mi się zmierzyć.
Ścianę czyściłem wiertarką z drucianą szczotką, czyszczenie zajęło kilka dłuuuuugich dni których wiertarka nie przeżyła a ja ledwo :)

A tak salon wygląda teraz:












Pierwsze trzy lata poświęciliśmy na ogarnięciu mieszkania (nadal do remont jest kuchnia, łazienka i ganek)
znacznie mniej czasu poświęciliśmy gospodarstwu ale trochę rzeczy udało się zrobić o czym będzie w następnym wpisie.


1 komentarz:

  1. I oczywiście kot... kot wprowadza się do nowo zamieszkałego domu dość szybko :))))
    Jesteś fantastyczną złotą rączką aż zazdrość (pozytywna) mnie ogarnia. Z taką osobą to można wszystko zrobić. Ja ani mój mąż złotymi rączkami nie jesteśmy i jest jak jest... nadal kable wiszą :P ALe co tam... :) Świetny remont, ekstra efekt :)))

    OdpowiedzUsuń